Wydaje się, że nie ma nic przyjemniejszego niż praca w domu. Siedzimy sobie z dala od szefa, przed komputerem popijając ulubioną kawę. Popularna w wielu branżach telepraca dla wielu z nas wydaje się spełnieniem marzeń o zawodowej niezależności. W rzeczywistości wiele osób pracujących w domu wspomina ten okres bardzo źle.
W wielu zawodach praca w domu to standard. Dla grafików, programistów, dziennikarzy i innych tzw. „wolnych zawodów” dom stanowi zarazem miejsce pracy. Mając dostęp do internetu oraz telefoniczny kontakt ze światem wykonują swoją pracę w domowym zaciszu. Wydaje się, że ta forma pracy ma same plusy. Nie musimy codziennie marnować czasu stojąc w korkach, przełożony nie stoi nam ciągle nad głową, no i w każdym momencie możemy sobie zrobić przerwę. Kurier zawsze zastanie nas w domu, a w tle może grać ulubiona muzyka. Idealny obraz pracy w domu zderza się jednak z twardą rzeczywistością.
Spis treści
Dom to dom, nie miejsce pracy
„Praca w domu jest być może dobrym rozwiązaniem dla singli, ale na pewno nie dla mnie”- mówi Ania, która przez rok pracowała w domu jako pozycjonerka stron internetowych. „Po roku telepracy na skrzydłach wróciłam do biura. Dlaczego? Mój dzień wyglądał tak: o 7 rano mąż wyjeżdżał do pracy w innym mieście, a ja odprowadzałem dzieci do przedszkola. Po powrocie do domu musiałam ogarnąć poranny bałagan – posprzątać po śniadaniu, pościelić łóżka, wstawić rzeczy do prania. Do pracy przed komputerem siadałam po godzinie 10. Nie mogłam jednak w skupieniu zająć się zadaniami, bo a to listonosz przyniósł list, a to ulotkarze dzwonili domofonem. No i jak w „Dniu świra” – zdarzało się, że parę pięter wyżej ktoś robił remont albo głośno słuchał muzyki. Ja do pracy potrzebuję skupienia, a takie rzeczy mnie bardzo rozpraszają. Zanim się orientowałam, to była już godzina 16 i musiałam iść po dzieci do przedszkola. Moja efektywność była bardzo niska.”
Telepraca stała się popularna po raz pierwszy w USA w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, gdy braki w zaopatrzeniu paliwa uziemiły wiele osób w domach. Wtedy odkryto, że przecież wiele zadań można wykonywać nie w biurze, a we własnym domu. Efekty prac mogły być przesyłane do biura poprzez kurierów. Przez kilkadziesiąt lat praca zdalna stała się częścią rynku pracy. Przez wielu wskazywana jest jako szansa na realizację zawodową dla matek wychowujących dzieci, osób niepełnosprawnych, czy zamieszkujących obszary wiejskie. Dlatego też m.in. Unia Europejska wspiera telepracę jako elastyczną formę zatrudnienia. Nowoczesne formy komunikacji, takie jak internet powodują, że praca zdalna jest łatwiejsza niż kiedykolwiek przedtem. Czy praca w domu ma jednak same plusy?
” Kilka lat temu w telewizji ukazywały się opłacone z funduszy unijnych reklamy zachęcające do telepracy. Widzieliśmy w nich jak to młoda matka pracuje na komputerze, wysyła swój raport do szefa, który jest zachwycony efektem jej pracy. A potem zaczyna się bawić z dzieckiem, które grzecznie czekało aż mama skończy pracę. Ogarniał mnie śmiech, bo przy dwuletnim dziecku to nawet laptopa nie można otworzyć – mówi Anna. Moim zdaniem nie da się połączyć pracy w domu z wychowaniem małego dziecka.”
Bez kontaktu z ludźmi „dziczejemy”
Trochę inaczej sytuację ocenia Michał, który w domu pracuje od kilku lat jako grafik komputerowy. „Praca w domu ma swoje plusy. Mieszkam w domu jednorodzinnym, nie mam dzieci, więc pracując u siebie mogę dowolnie zarządzać swoim czasem. Czasami pracuję nad projektem całą noc i w następny dzień odsypiam. Kontaktuje się z klientami mejlowo. Mnie to odpowiada. Jestem typem samotnika i wolę telepracę od ciągłego kontaktu z ludźmi”. A czy widzi jakieś minusy pracy w domu?
„Hm, no są. Zdarzają się dni, że nie chce mi się przebrać w ciągu dnia z piżamy. Snuję się cały dzień po domu nieogolony. Gdy wpadają niezapowiedziani goście, to myślą, że jestem chory, no bo jak można o 14 po południu paradować w gaciach? A ja po prostu nie mam motywacji, by zadbać o siebie”.
Odosobnienie nie sprzyja motywacji do pracy
Wychodząc z domu do pracy narzucamy sobie reżim dnia. Wstajemy rano, ubieramy się, staramy się dotrzeć na określoną godzinę. W miejscu pracy spotykamy kolegów, z którymi nie tylko szybko możemy wymienić się informacjami odnośnie realizowanych projektów, ale również tak po ludzku napić się kawy i porozmawiać o różnych sprawach. To działa pozytywnie na nasz nastrój, bo czujemy się częścią grupy. Nawet szef, który wpadnie czasami w kiepskim nastroju może działać motywująco. Mamy kreślone zadania i ramy czasowe do jego wykonania. Okazuje się też, że im więcej mamy na głowie, tym więcej zadań jesteśmy w stanie wykonać. Czas nie przecieka nam przez palce.
A może coworking?
Wiele osób, na przykład różnego rodzaju freelancerów nie pracuje w biurze, więc w naturalny sposób ich miejscem pracy jest dom. Popularny staje się jednak coworking, czyli wspólna przestrzeń do pracy dla freelancerów. Aby wyrwać się z domu możemy wpaść do biura coworkingowego i tam w towarzystwie podobnych nam ludzi popracować w przyjaznej atmosferze. Możemy również umawiać się tam na spotkania, co jest wygodniejsze i wygląda lepiej niż załatwianie biznesów na kanapie przed telewizorem.
Podejmując decyzję o pracy w domu trzeba pamiętać również o ciemnych stronach takiej decyzji. Czasami jednak nie mamy wyboru, więc warto się odpowiednio do tego przygotować.
Dodaj komentarz