Z Agnieszką Pawłowską studentką trzeciego roku organizacji produkcji filmowej i telewizyjnej w Krakowie, producentką i reżyserką etiudy Zimno.Ciepło sfinansowanej dzięki crowdfundingowi, rozmawiamy o akcji i filmie.
Słyszałem, że chcesz się dostać na jedną z renomowanych uczelni filmowych. To Twoje marzenie?
Tak, do brytyjskiej National Film and Television School, ale nie wiem czy jest to moim marzeniem. Owszem, bardzo chciałabym się tam dostać, mieć tę szansę ciężkiej, ale przyjemnej pracy w gronie innych studentów z całego świata specjalizujących się w swoich dziedzinach, jednak nie mogę jednoznacznie powiedzieć iż jest to moje marzenie. Byłam w tej szkole na dniach otwartych. Podoba mi się w niej sposób myślenia prowadzących, profesjonalizm, sprawiedliwy i wielostopniowy system oceniania aplikantów, program kształcenia, otwarci, sympatyczni ludzie, z którymi mogłam porozmawiać i oczywiście urocza okolica brytyjskiego miasteczka. Byłoby cudownie gdyby dana mi była ta szansa, jednak zdaję sobie sprawę jak wielu ludzi ma nadzieję tam studiować i jak wyjątkowym trzeba być, aby zostać wybranym. Wiem, że mam szansę, pytanie tylko ilu będzie bardzo dobrych kandydatów startujących na te kierunki. Trzeba mierzyć wysoko, walczyć o swoje i niemożliwe sprawiać możliwym. Ja to robię, próbuję. Lepiej wiedzieć, że się spróbowało niż odpuścić i żałować, że się nie spróbowało. Polecam każdemu wspinanie się na wyżyny swoich możliwości. To nas rozwija, hartuje i uwalnia głęboko skrywane pragnienia i talenty.
Spis treści
- Jakie wymagania stawia tego typu uczelnia?
- Dlaczego Zimno.Ciepło?
- Powiedz coś więcej o fabule.
- Skąd pomysł by dotknąć takiego tematu?
- Kto wszedł w skład Twojej ekipy filmowej?
- Rozstawiałaś wszystkich po kątach? 😉
- Film wyszedł jak planowałaś?
- Na czym najbardziej Ci zależało?
- Gdzie będzie można zobaczyć Twoje dzieło?
Jakie wymagania stawia tego typu uczelnia?
Wymagania są różne w zależności od tego, na jaki kierunek aplikujesz. NFTS proponuje 15 kierunków, głównie na poziomie Masters i kilkanaście kursów rożnej długości. Aplikując na reżyserię należy wysłać maksymalnie piętnastominutowy fragment filmu lub krotki film, własnego autorstwa oraz treatment (streszczenie fabuły filmu z opisem najważniejszych postaci, punktami zwrotnymi i najistotniejszymi elementami) długi na maksymalnie 5 stron. To jest najważniejsze. Pierwszy, trzyosobowy skład komisji ogląda film kandydata dwukrotnie, równocześnie czytając treatment propozycji innego filmu. Jeśli to spełni ich oczekiwania, portfolio trafia do kolejnych dwóch producentów. Jeśli i ten etap kandydat przejdzie szczęśliwie, zostaje zaproszony na rozmowę. Kwalifikacja na każdy kierunek, jest wielostopniowa.
I żeby wzbogacić swoje portfolio przed rekrutacją postanowiłaś wyprodukować film krótkometrażowy.
Myślę, że nie można startować na studia wyższe, filmowy kierunek artystyczny bez własnego chociażby krótkiego filmu. Wiedziałam, że to wstyd przekonywać do siebie komisję i uczelnię nie mając niczego reprezentacyjnego. Chciałam nakręcić własny, niezależny krótki film i móc go bez skrepowania traktować jako swoja wizytówkę.
Dlaczego Zimno.Ciepło?
Tytuł to moim zdaniem słowo klucz do każdego filmu. Coś bardzo trudnego do wymyślenia, wybrania zwłaszcza w przypadku krótkiego metrażu. Mój autor zdjęć, Piotr Dudak na etapie developmentu (początkowego okresu preprodukcji filmu) przygotował sobie przerobione zdjęcie pokoju, w którym rozgrywa się akcja, podzielone na sześć części. Każde w innej tonacji barwnej. Od chłodnej do cieplej. Zrobił tak, ponieważ podobnie rozkłada się nastrój i emocje. Od neutralnych, dawkowanych i chłodnych, po cieple i pozytywne. Stąd właśnie Zimno.Ciepło.
Powiedz coś więcej o fabule.
Fabuła to historia samotnego malarza od kilku lat starającego się odtworzyć wspomnienie z przeszłości. Wspomnieniem tym jest drzewo, które mając 5lat posadził ze swoim ojcem. Stara się przypomnieć sobie jego widok zza okna. Kiedy od siostry dowiaduje się, że musiała wyciąć drzewo, załamuje się tracąc sens swojej twórczości. Próbuje odnaleźć zagubioną wenę i nowy pomysł na obraz.
Skąd pomysł by dotknąć takiego tematu?
Po prostu przyszedł moment, w którym zrozumiałam, że bardzo chcę nakręcić film. Intensywnie myślałam przez chwilę i wpadłam na malarza. Malarz nie jest po prostu malarzem, ale to, co jest w nim szczególnego, widz mam nadzieje zrozumie sam. Potem ktoś z ekipy zapytał mnie o inspiracje i przypomniałam sobie, że przecież trzy dni wcześniej wróciłam z Paryża. Tam oczywiście byłam w Luwrze i na Montmartre. Myślę, że widok artystów, artystyczna atmosfera, kolory i nostalgia, wpłynęły na mnie podświadomie.
Kto wszedł w skład Twojej ekipy filmowej?
Formowanie ekipy to w moim przypadku koniec okresu preprodukcji, czyli na miesiąc przed zdjęciami. Od samego początku był ze mną jedynie Piotr – operator. Mój dobry kolega. W skład ekipy wchodzą zaufani ludzie, moi bliżsi lub dalsi znajomi. Aktorów pozyskałam z polecenia, dźwiękowca również. Muzykę natomiast komponuje mój przyjaciel ze Stanów.
Mimo, że film będzie trwać nieco ponad trzy minuty potrzebowałaś aż sześciu tysięcy. Skąd tak, wydawałoby się, duża suma? Dwa tysiące na minutę?
Film ostatecznie będzie trwać około sześciu minut. Najdroższe było światło, jazda i lokacja. Ponieważ praktycznie każda scena oświetlona musiała być inaczej, Piotrek zamówił bardzo dużo różnych jednostek oświetlenia, co łącznie z obsługą i kosztami paliwa generuje prawie 1/3 budżetu. Nie chciałam ograniczać mojego operatora, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego jak istotne jest światło w filmie. Zwłaszcza, że w każdej scenie panują inne warunki pogodowe. Nasza lokacja z kolei to obiekt zabytkowy. I mnie i Piotrowi bardzo zależało na dokładnie tym pokoju w pałacu i również nie chciałam oszczędzać na jakości i klimacie.
O połowę kwoty poprosiłaś społeczność popularnego portalu crowdfundingowego. Ludzie nie zawiedli. Jak myślisz, co ich przyciągnęło do projektu?
Wiele osób, które wsparły nasz projekt to nasi znajomi. Myślę, że istotne w tym wypadku jest to, iż duża, bo dziesięcioosobowa ekipa młodych ludzi pełnych energii chciała zrobić coś razem. Postawiliśmy też bardzo na szeroką promocje. Głównie w internecie, na podstronie wydarzenia na Facebooku. Oferowaliśmy dodatkowe nagrody w postaci m.in. sesji zdjęciowych z Piotrem, warsztatów operatorskich, wejściówek na przedstawienie dyplomowe w PWST w Krakowie itp. W ten sposób chcieliśmy wspierającym dać też coś od siebie. Poza internetem promowało nas krakowskie radio Radiofonia i studenckie katowickie radio Egida. Od wielu osób słyszałam też, że sam pomysł na fabułę jest dość intrygujący, więc chętnie zobaczą efekt końcowy.
Dlaczego w ogóle zdecydowałaś się na finansowanie społecznościowe?
Na crowdfunding zdecydowałam się, ponieważ nie miałam własnych środków na pokrycie całego projektu. Kwota 5,5 tys zł, to niedużo jeśli wiele ludzi dorzuci do niej swoje przysłowiowe trzy grosze wiec wierzyłam, że internetowo możemy zebrać tę kwotę. To mały niezależny projekt, wiec niepotrzebne i moim zdaniem niewłaściwe byłoby szukanie sponsora lub dofinansowania ze środków publicznych. Takie kwestie wchodzą w grę tylko w przypadku większych projektów. Zresztą mi zależało na niezależności. Nie chcę, aby ktoś dyktował mi swoje warunki, a ja musiała spełniać czyjeś oczekiwania. Od początku do końca chciałam żeby to był mój, nasz film, bez obcych zobowiązań.
Jest już po zdjęciach. Jak się czułaś po raz pierwszy jako prawdziwa reżyserka?
To nie pierwszy raz kiedy coś reżyserowałam. W trzeciej klasie gimnazjum postanowiłam zrealizować szkolną adaptację musicalu Mamma Mia. Napisałam scenariusz, przygotowałam choreografię, zrobiłam casting. Grupa uczniów biorących udział w przedstawieniu liczyła 36 osób. Było to spore wydarzenie w skali mojej szkoły. Poczułam, że się sprawdziłam. Wszyscy się zmobilizowali, chętnie pomagali i ćwiczyli. Przygotowania trwały 3 miesiące. Był to sukces. W czasie liceum niewiele zrobiłam jednak w kwestii samego reżyserowania. Owszem, nakręciłam trzy bardzo amatorskie filmiki, ale to warsztat, który na zawsze zostanie głęboko schowany w moim prywatnym archiwum. Ta etiuda jest więc w jakiś sposób moim debiutem reżyserskim, chociaż nie w 100%.
Rozstawiałaś wszystkich po kątach? 😉
Byłam zarówno producentką jak i reżyserką projektu. To bardzo trudne łączyć tak skrajne role i podejścia do materii, jaką jest film. Producent musi być bezkompromisowy, ciąć koszty, pilnować budżetu, być rygorystyczny i oschły. Reżyser ma bogatą wyobraźnię, nic nie powinno go ograniczać, ma prawo zastanawiać się dłużej, zmieniać decyzje i koncepcje. Nie było więc łatwe być jednocześnie „złą” i „dobrą”, ale udało się, bo jeśli od siebie czegoś wymagam, to to zrobię i podchodzę do tego z przytupem. Jestem niezłomną perfekcjonistką. Nikogo nie rozstawiam po kątach, bo wszystkich traktuję na równi. Ludzie, z którymi pracuję to mój zespół, moi partnerzy, na których mogę polegać, a oni na mnie. Szanuję każdego i nie wywyższam się. Oczywiście, podejmuję decyzje i przydzielam zadania, jednak w stosowny sposób. Zamiast rozstawiania po kątach rozstawialiśmy się po pokojach. Graliśmy w czasie zdjęć w pewną grę. Odliczaliśmy do sześciu. Jeśli w jednym pokoju znalazło się więcej osób, siódma musiała przeskakiwać do innego pomieszczenia. Tego wymagała umowa i kwestie bezpieczeństwa w pałacu, w którym kręciliśmy.
Film wyszedł jak planowałaś?
Jestem optymistką. Narzekam rzadko, albo w zaciszu domowym. Nawet jeśli coś będzie nie po mojej myśli i tak będę tego bronić nie pokazując, że coś wyszło źle. Wszyscy się uczymy, nie da się na początku drogi wykonać planu w 100%. Już teraz jestem zadowolona. Jesteśmy w trakcie montażu, a otwarta premiera planowana jest na 28 marca w Katowicach.
Na czym najbardziej Ci zależało?
Najważniejsza była dla mnie jakość zdjęć i element zaskoczenia w scenariuszu. Chciałam też, aby pomieszczenie spełniało moje oczekiwania, żeby było odzwierciedleniem mojej wizji. Duży, pusty pokój, ogromne okna, przestrzeń, światło. Jeśli chodzi o zdjęcia, od początku wiedziałam, że chcę, aby robił je mój kolega Piotr Dudak (III rok realizacji obrazu telewizyjnego i fotografii na WRiTV w Katowicach). Jest profesjonalistą. Cichy, skromny, wrażliwy, pomysłowy. Ma ogromny talent i podobną wrażliwość estetyczną. Wiedziałam, że tylko z nim w duecie stworzę swoją wizytówkę, którą będę mogła się szerzej pochwalić. Udało się
Gdzie będzie można zobaczyć Twoje dzieło?
28 marca odbędzie się oficjalna premiera – pokaz otwarty w klubokawiarni Eureka w Katowicach. Wszystkich serdecznie zapraszam. Następnie nasz film będzie widniał na stronie konkursowej festiwalu kina niezależnego OFF Plus Camera. Etiuda zostanie szerzej upubliczniona w Internecie najprawdopodobniej dopiero w drugiej połowie roku. Chcemy najpierw spróbować zgłosić film na festiwale amatorskie i krótkich form, dopiero potem upubliczniać.
Strona Projektu na stronie crowdfundingowej TUTAJ
Dodaj komentarz